Rozdział
2
Witam wszystkich ponownie. Bardzo przepraszam, ale rozdział jest niezbetowany, więc wszystko może ulec zmianie. Moja beta wyjechała na ferie, a mnie przez to, że byłam chora nie udało się skończyć na czas. Mam nadzieję, że mimo wszytko wam się spodoba. Uwaga, pojawiają się sceny 18+. Zaprasza. Rozdział jest dużo dłuższy.
- Wróciłem!- oznajmił Sawao,
chociaż wiedział, że i tak nikogo nie ma w domu. Zdiął buty i ustawił, kurtkę
powiesił na wieszaku, a następnie poszedł do swojego pokoju. Torbę rzucił przy
biurku, a sam położył się na łóżku. Przez chwilę wpatrywał się w sufit i
zastanawiał się kim by był, gdyby nie to świństwo. Na następną porcję nie miał
już pieniędzy, więc będzie musiał pójść do pracy. Pewnie już jutro, żeby zdążyć
uzbierać na kolejną dawkę, zanim wykorzysta kolejną. Nienawidził być na
głodzie. Spojrzał na zegarek, dochodziła 13, czyli wcześnie, efekt powinien do
wieczora zniknąć. Wyciągnął działkę, przygotował wszystko, a następnie
wciągnął. Świat od razu nabrał kolorów. Przez pierwsze dwie godziny siedział ma łóżku oparty o ścianę o
rysował elfa. Rysował wszystko co mógł: krajobrazy, martwą naturę, budynki,
czyli no... wszystko. Kiedy stwierdził, że na razie wystarczy rysowania, wstał
z łóżka i skierował się w stronę drzwi. jednak potknął się o bluzę leżącą na
podłodze i w dość widowiskowy sposób wywrócił się. Przez jakieś 20 minut leżał
na podłodze, tarzając się po dywanie ze śmiechu.
Około
godziny 18 w końcu zeszło. Sawao spojrzał na kolejną działkę, ale zrezygnował
(przynajmniej na razie) i zszedł przygotować obiad dla rodziców. Kiedy
skończył, odrobił lekcje tak, by żaden nauczyciel się go nie czepiał. Miał
przeczucie, że wychowawca to taki dobry samarytanin, który chce zmieniać świat
i sprowadzać z powrotem zbłąkane owieczki na dobrą drogę. A idąc do tej szkoły,
obiecał sobie, że nie będzie zawierał żadnych znajomości i nie zwracał uwagę
nikogo na siebie. Te rozmyślania przerwało skrzypnięcie wejściowych drzwi.
"Pewnie mama wróciła" - pomyślał. Jego przypuszczenia potwierdził
krzyk.
-Sawao!
Czemu podłoga w kuchni nie jest zamieciona?! Ja wracam do domu to jest późno!
Sama wszystkiego nie zrobię!!! - brunet stwierdził, że zejdzie jednak na dół,
to może chociaż trochę się uspokoi. Niestety jego pojawienie się nic nie
zmieniło, a nawet wręcz przeciwnie.- Traktujecie mnie jak służącą!!!
-
Mama to niep...- nie dokończył, ponieważ przerwało mu silne uderzenie w twarz.
To nie był pierwszy raz, więc Sawao spojrzał tylko na tą kobietę gorzko i
uciekł do swojego pokoju. Ta sytuacja trwała już 6 lat. Co prawda na początku
nie było tak źle, ta sytuacja pogarszała się z każdym kolejnym rokiem.
Tym
razem nie zastanawiał się, tylko zamknął pokój na klucz i wciągnął. Policzek
piekł go i opuchł lekko. Znając jego skórę siniak zaraz powstanie. Mu
wystarczało lekkie pukniecie do tego, żeby powstał siniak. Dlatego dla niego
podkład to podstawa. Ukrycie cieni pod oczami, śladów po strzykawce - by ukryć
to wszystko ten kosmetyk był mu niezwykle potrzebny.
Tej
nocy nie usnął. Pierwszym powodem były narkotyki, a drugim kłótnia rodziców,
która trwała do około godziny 2. Gdzieś mniej więcej w połowie nie wytrzymał i
włączył muzykę na słuchawkach. Przez chwilę zastanawiał się , co by chciał
posłuchać. Po chwili wybrał Metallicę "Sad but true".
Do
momentu, aż zadzwonił budzik rysował chłopaka siedzącego na łóżku. Był on
skulony, a głowę ukrywał w ramionach. Za nim z cieni wyłaniał się demon, który
czyhał tylko by go zjeść. Te małe arcydzieło
idealnie oddawało stan bruneta. Sawao rzucił je na biurko, na którym panował
straszny bałagan, gdyż nigdy tam nie sprzątał (czyli tak samo jak u mnie w
pokoju xD). Miał cichą nadzieję, że przed wyjściem do szkoły nie ujrzy żadnego
z rodziców. Gdy zobaczył się w lustrze w
łazience, lekko sie przestraszył. Widział wychudzonego, bladego bruneta z
cieniami pod oczami oraz lekko opuchniętym fioletowym policzkiem. Włosy były w
nieładzie, każdy włos sterczał w różną
stronę. Nie myte już od 3 dni, więc naturalne, że zdążyły się przetłuścić.
Westchnął ciężko i poszedł się umyć. Po wyjściu z kabiny wysuszył dokładnie
włosy, po czym nałożył kosmetyki na twarz. Efekt końcowy był dość zadowalający,
co prawda podkład zakrył siniak, ale wprawny obserwator mógł dostrzec z
bliskiej odległości, że został uderzony w twarz.
Zanim
wyszedł bez śniadania z domu, wciągnął tak dla rozluźnienia. Kiedy dotarł do
szkoły było jeszcze wcześnie, dlatego nie powinno być tutaj żadnego ucznia. jakież było jego
zdziwienie, kiedy zobaczył tego chłopaka, który go wczoraj potrącił.
-
Cześć! Jestem Shirai Katsumi, miło mi. - przedstawił się szatyn.
-
Moje imię i nazwisko znasz - stwierdził Sawao.
-
Ależ ty oziębły! - wykrzyknął Katsumi .- Możesz mi mówić Katsu. Farbowałeś
włosy? Bo naturalne raczej nie są aż tak czarne.
-
Nie, to moje naturalne. To samo mogę powiedzieć o Twoich oczach. Wyglądają
jakbyś miał soczewki, a ponieważ nie jestem wścibskim imbecylem, to nic nie
mówiłem. - odrzekł brunet.
-
Wow, nie słyszałem jeszcze tak długiego zdania przez Ciebie wypowiedzianego. -
Katsu uśmiechnął się bardzo szeroko, przez co wyglądał nieco głupio. Yaromi po
raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł, że ma ochotę kogoś uderzyć, co go lekko
zdziwiło, ponieważ myślał, że już dawno pozbył się jakichkolwiek uczuć. Shirai
cały czas go obserwował. Znowu niedużo ( o 3 cm) niższy chłopak był ubrany cały
na czarno. Szukał na jego twarzy emocji, a kiedy ich tam nie znalazł, był
zawiedziony, jednak nie zniechęcał się. Nie rozumiał, czemu akurat ten chłopak tak go interesował, co było w nim takiego
wyjątkowego. Był synem premiera Japonii, więc miał wszystko co chciał, nigdy
nie musiał o nic zabiegać. Nawet teraz, chodził do szkoły dla bardzo bogatych
uczniów. Każdy z chodzących tutaj dzieciaków była jakoś ważna, chodziły plotki,
że nawet syn głównego Yakuzy tu jest. A Sawao bardzo wyróżniał się, nie miał
drogich ciuchów, starannie ułożonych włosów, nie zawierał znajomości dla
korzyści (po części dlatego, że do nikogo się nie odzywał), nie był rozpieszczony.
Szatyn zastanawiał się, jak to się stało, że ten nastolatek tutaj trafił. Może
właśnie to ciągnęło go do bruneta. By wyciągnąć na zewnątrz coś z tego dziwaka,
dalej się z nim drażnił. - A jak nazwać ignoranta, który ma wszystko i
wszystkich daleko gdzieś? - Spojrzał wymownie na niższego.
- Jak kogoś takiego spotkasz, to daj mi znać -
odgryzł się Sawao. - A teraz wybacz, ale muszę udać się do toalety.
-
Poczekaj, pójdę z Tobą. - zaoferował Katsumi.
-Pomóc?
Myślę, że poradzę sobie sam - odparł - Ale jeśli koniecznie chcesz, to
zapraszam.
-
Nie to miałem na myśli. - mruknął rozbawiony brunet. - A z tej wypowiedzi mogę
wywnioskować, że jesteś gejem.
-
Nawet jeśli nim jestem, to Ciebie nie powinno to za dużo obchodzić.
Przepraszam, ale zaraz się posikam - i odszedł.
Do klasy wrócił dopiero po
dzwonku. Na szczęście nie było jeszcze nauczyciela. Zignorował wzrok Katsu,
wypalający mu dziórę w plecach, kiedy szedł do ławki. Usiadłszy, wyciągnął
słuchawki i włączył muzykę, a wzrok wbił za okno. Słowa piosenki kołatały mu
się w głowie.
"Umniejsz mej duszy ból
A obawiam się całkowitej samotności
Zabierz ból, który płonie w mojej duszy
Ponieważ obawiam się, że będę sam
Więc tylko trzymaj mnie, trzymaj mnie, trzymaj mnie
Trzymaj się mojego serca, mojego serca, mnie
Trzymaj się mojego serca, mojego serca, mnie
I, o nie, nie pozwól mi odejść, bo wszystko czym jestem
Trzymasz w swoich rękach, i trzymaj mnie
I będę taki do kresu nocy
I będę w porządku, trzymaj się, trzymaj się mojego serca"*
"Umniejsz mej duszy ból
A obawiam się całkowitej samotności
Zabierz ból, który płonie w mojej duszy
Ponieważ obawiam się, że będę sam
Więc tylko trzymaj mnie, trzymaj mnie, trzymaj mnie
Trzymaj się mojego serca, mojego serca, mnie
Trzymaj się mojego serca, mojego serca, mnie
I, o nie, nie pozwól mi odejść, bo wszystko czym jestem
Trzymasz w swoich rękach, i trzymaj mnie
I będę taki do kresu nocy
I będę w porządku, trzymaj się, trzymaj się mojego serca"*
Dotrwał do ostatniej lekcji z
wychowawcą, cały czas obserwując
krajobraz za oknem, niestety słuchawki musiał wyciągać, jak tylko
wchodził nauczyciel. Ta akurat ciągnęła
mu się w nieskończoność. Oprócz nauczyciela
cały czas czuł, że ten idiota go obserwuje. Przyzwyczajony do bycia w
cieniu, a nie w centrum uwagi, czuł się niekomfortowo. Kiedy zadzwonił w końcu
dzwonek (dla Sawao wybawienie) wszyscy udali się do klubów.
Brunetowi udało się
niepostrzeżenie wymknąć. Na szczęście
miejsce, do którego zmierzał, nie było daleko. Odetchnął z ulgą, kiedy wszedł
do budynku, który wyglądał jak średniej klasy hotel. Zadbany, ale bez
przepychu. Po prostu przytulnie. Od razu skierował sie do gabinetu dyrektora.
-Jestem zgodnie z umową. -
oznajmił wchodząc do pomieszczenia. Tak to jest to, o czym pomyśli większość
ludzi. Tak Sawao jest męską prostytutką. Ze względu na nieco zbyt młody wiek
nie mógł nigdzie legalnie się zatrudnić, po za tym miał w papierach małą skazę,
która mu przeszkadzała. Kolejnym powodem, dlaczego zdecydował się na taką
pracę, były narkotyki, a właściwie pieniądze na nie. Nienawidził kraść, więc
tego nie zrobi, a rodzicom tym bardziej nie zabierze pieniędzy, więc musiał
zdobyć je sam. Człowiek będący dyrektorem tego interesu, był też przyjacielem
jego rodziców, a że szukał akurat kogoś do hotelu, to się zgłosił na to
stanowisko. Chłopak dopiero potem dowiedział, na czym tak naprawdę będzie
polegać jego praca, mimo wszystko się zgodził. Umowę ma na dość dziwnych
warunkach, przychodzi tylko wtedy, kiedy musi (czyli potrzebuje na prochy).
Witaj mój drogi. Ten pokój co
zwykle, klucze masz tu - położył je na biurku. - A teraz idź już, bo niedługo
pojawi się klient.
Yaromi kiwnął tylko głową i
poszedł do dobrze znanego sobie pomieszczenia. Pokój był urządzony głównie w
czerwieni, tylko meble były białe, ale przez zasłonki i abażur na lampie
wydawało się, że wcale tak nie jest. Brunet podszedł do komody i wyjął ubrania,
następnie udał się do łazienki, by je założyć. Wziął szybki prysznic, potem
wciągnął na siebie krótkie białe spodenki, czarną koronkową bluzkę z krótkim
rękawkiem i obrożę na szyję, ale bez ćwieków. poprawił sobie jeszcze włosy i
wszedł do sypialni. Zdążył zamknąć drzwi, kiedy w innych stanął klient.
- Widzę, że ubrałeś się jak
lubię - nowo przybyły pocałował go na powitanie. Był to mężczyzna po 25 roku życia, niezbyt
przystojny, ale nie brzydki. Raczej przeciętny. Odrzucił kurtkę na miękki dywan
i zatrzasnął drzwi. Podszedł do chłopaka i pchnął go lekko na łóżko. - To od
czego dzisiaj zaczniemy?
- Od czego sobie życzysz. To ty
tutaj jesteś Panem.
- Dobrze, zdejmij w takim razie
bluzkę i połóż się na brzuchu. Sawao wykonał polecenie, mimo że to nie jego
pierwszy raz, dalej nie był przyzwyczajony do tego zawodu. Mężczyzna wyjął coś
z szafki, a następnie położył to za nim.
- Wypnij się. - padło polecenie
przy klepnięciu w pośladek. Kiedy brunet to zrobił, dwudziestolatek natychmiast
położył na nich ręce. Chwilę gładził go nimi po tyłku, następnie sięgnął do
rozporka, po czym pozbawił go spodenek i bokserek. Yukono (bo tak miał na imię
klient) oblizał usta. ta dziwka był strasznie seksowna i najlepsza ze
wszystkich, jakie tu pracowały. Wielu klientów żałowało, że nie pracuje na
pełny etat. Przejechał jedną dłonią po rowku chłopaka, a drugą chwycił
lubrykant. Wycisnął go trochę na dłoń i wsunął palec wewnątrz ciała lezącego
pod nim. Sawao jęknął, a dźwięk, który opuścił jego usta, sprawił, że i tak
stojąca już męskość klienta stała się jeszcze bardziej twarda. Licealista też
był podniecony. Dwudziestolatek po chwili dodał kolejne palce. Przez chwilę
ruszał nimi, wsłuchując się w kakofonię dźwięków wydawanych przez nastolatka.
Kiedy wyciągnął palce, usłyszał pełen zawodu jęk, który wywołał na ustach
klienta uśmiech. Sięgnął po średniej wielkości elektrycznego wibratora,
nasmarował go lubrykantem, a następnie zaczął go wciskać w dziurkę bruneta. Chłopak wydał nieco
głośniejszy dźwięk. Nie przepadał za tego typu zabawami, ale musiał zrobić
wszystko, co sobie ten człowiek zażyczy. To nie wszystkie niespodzianki, jakie
przygotował mu mężczyzna. Chwycił go za przeguby dłoni i przywiązał mu ręce do
łóżka czerwoną wstążką. Włączył na najwyższe obroty wibrator, aby to seksowne
stworzenie się nie nudziło, a sam udał się do łazienki pod prysznic. Nie spieszył
się, a kiedy wrócił Yaromi jęczał jak opętany cały czerwony na twarzy. Widać,
że był niebezpiecznie blisko.
- Myślę, że starczy na razie. -
rzekł dwudziestolatek, wyłączając i wyjmując powoli urządzenie. - Mam nadzieję,
że Ci się podobało.
- Bardzo. - odparł Sawao. -
Błagam rozwiąż mnie, chcę już dojść.
- Nie wydaje ci się, że ja też
potrzebuję trochę uwagi? - i spojrzał wymownie na swoją erekcję. Nie miał na
sobie spodni, gdyż wcześniej przed prysznicem pozbył się ubrań. Nastolatek natychmiast
wziął całego członka do ust. Był on sporych rozmiarów. Yukono zamruczał z
przyjemności, ta prostytutka była w tym wręcz genialna, więc nic dziwnego, że
po niedługim czasie prawie doszedł w te pełne usta. Delikatnie odsunął licealistę, po czym usiadł za nim.
- Unieś tą swoją okrągłą pupcię.
- chłopak chcąc nie chcąc musiał się wypiąć. Nienawidził tej części w swojej
pracy. Za każdym razem później czuł do siebie wstręt.
Mężczyzna nie musiał już
przygotowywać ciało leżące pod nim, więc wszedł w nie ostrożnie, założywszy
wcześniej prezerwatywę . Ścianki wnętrza bezwiednie zacisnęły się na nim,
sprawiając niesamowicie dużo przyjemności, że pociemniało mu w oczach,
natomiast brunet krzyknął cicho. Klient nie czekał tylko zaczął powoli się
poruszać. Nie chciał szybkiego numerku, wolał długi, namiętny i przyjemny dla obu
stron seks, nawet jeśli z prostytutką. Z
bioder przesunął ręce na brzuch i gładził chwilę chłopaka, po czym dłonie
wznowiły swoja wędrówkę. Zatrzymały się na stwardniałych z przyjemności sutkach,
pieszcząc je. Natomiast językiem przeciągnął po karku trzęsącego się ciała, by
skończyć za uchem. To był słaby punkt nastolatka, który jęknął głośno i
przeciągle. Następnie wrócił dłońmi do bioder chłopaka, by go przyciągnąć bliżej.
Uprawiali seks pełen rozkoszy do
momentu, w którym obaj poczuli, że są już blisko. Wtedy to klient wzmocnił
pchnięcia, przez które brunet krzyczał, by robił to szybciej i mocniej. Po paru
minutach licealista wytrysnął na satynową pościel, a chwilę później Yukono
doszedł w jego wnętrzu. Mężczyzna wysunął się delikatnie z chłopaka, zdjął
prezerwatywę, rzucając ją do kosza i przeturlał się na bok. Obserwował moment
spływającą po udach spermę. Ucałował je i przytulił do siebie na wpół śpiącego
Sawao.
- Dobranoc.- szepnął,
ucałowawszy czoło nastolatka, ale nie miał siły by odpowiedzieć.
*Tłumaczenie
piosenki "Hold on to my heart" zespołu WASP. Nie moje, ponieważ nie
umiem za bardzo angielskiego, więc z góry przepraszam za błędy.
Proszę o komentarze :)
Tego się nie spodziewałam O.o ... znów znalazłąm małe literówki, ale coraz lepiej ;)
OdpowiedzUsuńNo i czekam ma kolejną część :3
Dziękuję, staram się. Przepraszam za te błędy, ale na serio pisane w Wordzie, do tego moja beta wyjechała i nie miał kto sprawdzić, a przez chorobę ledwo się wyrobiłam. Przepraszam za błędy, postaram się poprawić i zapraszam do kolejnego rozdziału :) Pozdrawiam :-*
UsuńCudny rozdział czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Postaram się, żeby pojawił się w przyszłym tygodniu następny rozdział. Pozdrawiam :-*
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńKatsumi zainteresował się Sawao, o tak bogaty ojczulek, o nic nie musi się martwić, żal mi Sawo ma piekło w domu, no, no miły klient...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia