niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 2



Rozdział 2
      
Witam wszystkich ponownie. Bardzo przepraszam, ale rozdział jest niezbetowany, więc wszystko może ulec zmianie. Moja beta wyjechała na ferie, a mnie przez to, że byłam chora nie udało się skończyć na czas. Mam nadzieję, że mimo wszytko wam się spodoba. Uwaga, pojawiają się sceny 18+. Zaprasza. Rozdział jest dużo dłuższy.
          
                - Wróciłem!- oznajmił Sawao, chociaż wiedział, że i tak nikogo nie ma w domu. Zdiął buty i ustawił, kurtkę powiesił na wieszaku, a następnie poszedł do swojego pokoju. Torbę rzucił przy biurku, a sam położył się na łóżku. Przez chwilę wpatrywał się w sufit i zastanawiał się kim by był, gdyby nie to świństwo. Na następną porcję nie miał już pieniędzy, więc będzie musiał pójść do pracy. Pewnie już jutro, żeby zdążyć uzbierać na kolejną dawkę, zanim wykorzysta kolejną. Nienawidził być na głodzie. Spojrzał na zegarek, dochodziła 13, czyli wcześnie, efekt powinien do wieczora zniknąć. Wyciągnął działkę, przygotował wszystko, a następnie wciągnął. Świat od razu nabrał kolorów. Przez pierwsze dwie  godziny siedział ma łóżku oparty o ścianę o rysował elfa. Rysował wszystko co mógł: krajobrazy, martwą naturę, budynki, czyli no... wszystko. Kiedy stwierdził, że na razie wystarczy rysowania, wstał z łóżka i skierował się w stronę drzwi. jednak potknął się o bluzę leżącą na podłodze i w dość widowiskowy sposób wywrócił się. Przez jakieś 20 minut leżał na podłodze, tarzając się po dywanie ze śmiechu.
                Około godziny 18 w końcu zeszło. Sawao spojrzał na kolejną działkę, ale zrezygnował (przynajmniej na razie) i zszedł przygotować obiad dla rodziców. Kiedy skończył, odrobił lekcje tak, by żaden nauczyciel się go nie czepiał. Miał przeczucie, że wychowawca to taki dobry samarytanin, który chce zmieniać świat i sprowadzać z powrotem zbłąkane owieczki na dobrą drogę. A idąc do tej szkoły, obiecał sobie, że nie będzie zawierał żadnych znajomości i nie zwracał uwagę nikogo na siebie. Te rozmyślania przerwało skrzypnięcie wejściowych drzwi. "Pewnie mama wróciła" - pomyślał. Jego przypuszczenia potwierdził krzyk.
                -Sawao! Czemu podłoga w kuchni nie jest zamieciona?! Ja wracam do domu to jest późno! Sama wszystkiego nie zrobię!!! - brunet stwierdził, że zejdzie jednak na dół, to może chociaż trochę się uspokoi. Niestety jego pojawienie się nic nie zmieniło, a nawet wręcz przeciwnie.- Traktujecie mnie jak służącą!!!
                - Mama to niep...- nie dokończył, ponieważ przerwało mu silne uderzenie w twarz. To nie był pierwszy raz, więc Sawao spojrzał tylko na tą kobietę gorzko i uciekł do swojego pokoju. Ta sytuacja trwała już 6 lat. Co prawda na początku nie było tak źle, ta sytuacja pogarszała się z każdym kolejnym rokiem.
                Tym razem nie zastanawiał się, tylko zamknął pokój na klucz i wciągnął. Policzek piekł go i opuchł lekko. Znając jego skórę siniak zaraz powstanie. Mu wystarczało lekkie pukniecie do tego, żeby powstał siniak. Dlatego dla niego podkład to podstawa. Ukrycie cieni pod oczami, śladów po strzykawce - by ukryć to wszystko ten kosmetyk był mu niezwykle potrzebny.
                Tej nocy nie usnął. Pierwszym powodem były narkotyki, a drugim kłótnia rodziców, która trwała do około godziny 2. Gdzieś mniej więcej w połowie nie wytrzymał i włączył muzykę na słuchawkach. Przez chwilę zastanawiał się , co by chciał posłuchać. Po chwili wybrał Metallicę "Sad but true".
                Do momentu, aż zadzwonił budzik rysował chłopaka siedzącego na łóżku. Był on skulony, a głowę ukrywał w ramionach. Za nim z cieni wyłaniał się demon, który czyhał tylko  by go zjeść. Te małe arcydzieło idealnie oddawało stan bruneta. Sawao rzucił je na biurko, na którym panował straszny bałagan, gdyż nigdy tam nie sprzątał (czyli tak samo jak u mnie w pokoju xD). Miał cichą nadzieję, że przed wyjściem do szkoły nie ujrzy żadnego z rodziców.  Gdy zobaczył się w lustrze w łazience, lekko sie przestraszył. Widział wychudzonego, bladego bruneta z cieniami pod oczami oraz lekko opuchniętym fioletowym policzkiem. Włosy były w nieładzie, każdy włos sterczał  w różną stronę. Nie myte już od 3 dni, więc naturalne, że zdążyły się przetłuścić. Westchnął ciężko i poszedł się umyć. Po wyjściu z kabiny wysuszył dokładnie włosy, po czym nałożył kosmetyki na twarz. Efekt końcowy był dość zadowalający, co prawda podkład zakrył siniak, ale wprawny obserwator mógł dostrzec z bliskiej odległości, że został uderzony w twarz.
                Zanim wyszedł bez śniadania z domu, wciągnął tak dla rozluźnienia. Kiedy dotarł do szkoły było jeszcze wcześnie, dlatego nie powinno być  tutaj żadnego ucznia. jakież było jego zdziwienie, kiedy zobaczył tego chłopaka, który go wczoraj potrącił.
                - Cześć! Jestem Shirai Katsumi, miło mi. - przedstawił się szatyn.
                - Moje imię i nazwisko znasz - stwierdził Sawao.
                - Ależ ty oziębły! - wykrzyknął Katsumi .- Możesz mi mówić Katsu. Farbowałeś włosy? Bo naturalne raczej nie są aż tak czarne.
                - Nie, to moje naturalne. To samo mogę powiedzieć o Twoich oczach. Wyglądają jakbyś miał soczewki, a ponieważ nie jestem wścibskim imbecylem, to nic nie mówiłem. - odrzekł brunet.
                - Wow, nie słyszałem jeszcze tak długiego zdania przez Ciebie wypowiedzianego. - Katsu uśmiechnął się bardzo szeroko, przez co wyglądał nieco głupio. Yaromi po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł, że ma ochotę kogoś uderzyć, co go lekko zdziwiło, ponieważ myślał, że już dawno pozbył się jakichkolwiek uczuć. Shirai cały czas go obserwował. Znowu niedużo ( o 3 cm) niższy chłopak był ubrany cały na czarno. Szukał na jego twarzy emocji, a kiedy ich tam nie znalazł, był zawiedziony, jednak nie zniechęcał się. Nie rozumiał, czemu akurat ten chłopak  tak go interesował, co było w nim takiego wyjątkowego. Był synem premiera Japonii, więc miał wszystko co chciał, nigdy nie musiał o nic zabiegać. Nawet teraz, chodził do szkoły dla bardzo bogatych uczniów. Każdy z chodzących tutaj dzieciaków była jakoś ważna, chodziły plotki, że nawet syn głównego Yakuzy tu jest. A Sawao bardzo wyróżniał się, nie miał drogich ciuchów, starannie ułożonych włosów, nie zawierał znajomości dla korzyści (po części dlatego, że do nikogo się nie odzywał), nie był rozpieszczony. Szatyn zastanawiał się, jak to się stało, że ten nastolatek tutaj trafił. Może właśnie to ciągnęło go do bruneta. By wyciągnąć na zewnątrz coś z tego dziwaka, dalej się z nim drażnił. - A jak nazwać ignoranta, który ma wszystko i wszystkich daleko gdzieś? - Spojrzał wymownie na niższego.
                 - Jak kogoś takiego spotkasz, to daj mi znać - odgryzł się Sawao. - A teraz wybacz, ale muszę udać się do toalety.
                - Poczekaj, pójdę z Tobą. - zaoferował Katsumi.
                -Pomóc? Myślę, że poradzę sobie sam - odparł - Ale jeśli koniecznie chcesz, to zapraszam.
                - Nie to miałem na myśli. - mruknął rozbawiony brunet. - A z tej wypowiedzi mogę wywnioskować, że jesteś gejem.
                - Nawet jeśli nim jestem, to Ciebie nie powinno to za dużo obchodzić. Przepraszam, ale zaraz się posikam - i odszedł.
                Do klasy wrócił dopiero po dzwonku. Na szczęście nie było jeszcze nauczyciela. Zignorował wzrok Katsu, wypalający mu dziórę w plecach, kiedy szedł do ławki. Usiadłszy, wyciągnął słuchawki i włączył muzykę, a wzrok wbił za okno. Słowa piosenki kołatały mu się w głowie.
"Umniejsz mej duszy ból
A obawiam się całkowitej samotności
Zabierz ból, który płonie w mojej duszy
Ponieważ obawiam się, że będę sam
Więc tylko trzymaj mnie, trzymaj mnie, trzymaj mnie

Trzymaj się mojego serca, mojego serca, mnie
Trzymaj się mojego serca, mojego serca, mnie
I, o nie, nie pozwól mi odejść, bo wszystko czym jestem
Trzymasz w swoich rękach, i trzymaj mnie
I będę taki do kresu nocy
I będę w porządku, trzymaj się, trzymaj się mojego serca"*
                Dotrwał do ostatniej lekcji z wychowawcą, cały czas obserwując  krajobraz za oknem, niestety słuchawki musiał wyciągać, jak tylko wchodził nauczyciel.  Ta akurat ciągnęła mu się w nieskończoność. Oprócz nauczyciela  cały czas czuł, że ten idiota go obserwuje. Przyzwyczajony do bycia w cieniu, a nie w centrum uwagi, czuł się niekomfortowo. Kiedy zadzwonił w końcu dzwonek (dla Sawao wybawienie) wszyscy udali się do klubów.
                Brunetowi udało się niepostrzeżenie  wymknąć. Na szczęście miejsce, do którego zmierzał, nie było daleko. Odetchnął z ulgą, kiedy wszedł do budynku, który wyglądał jak średniej klasy hotel. Zadbany, ale bez przepychu. Po prostu przytulnie. Od razu skierował sie do gabinetu dyrektora.
                -Jestem zgodnie z umową. - oznajmił wchodząc do pomieszczenia. Tak to jest to, o czym pomyśli większość ludzi. Tak Sawao jest męską prostytutką. Ze względu na nieco zbyt młody wiek nie mógł nigdzie legalnie się zatrudnić, po za tym miał w papierach małą skazę, która mu przeszkadzała. Kolejnym powodem, dlaczego zdecydował się na taką pracę, były narkotyki, a właściwie pieniądze na nie. Nienawidził kraść, więc tego nie zrobi, a rodzicom tym bardziej nie zabierze pieniędzy, więc musiał zdobyć je sam. Człowiek będący dyrektorem tego interesu, był też przyjacielem jego rodziców, a że szukał akurat kogoś do hotelu, to się zgłosił na to stanowisko. Chłopak dopiero potem dowiedział, na czym tak naprawdę będzie polegać jego praca, mimo wszystko się zgodził. Umowę ma na dość dziwnych warunkach, przychodzi tylko wtedy, kiedy musi (czyli potrzebuje na prochy).
                Witaj mój drogi. Ten pokój co zwykle, klucze masz tu - położył je na biurku. - A teraz idź już, bo niedługo pojawi się klient.
                Yaromi kiwnął tylko głową i poszedł do dobrze znanego sobie pomieszczenia. Pokój był urządzony głównie w czerwieni, tylko meble były białe, ale przez zasłonki i abażur na lampie wydawało się, że wcale tak nie jest. Brunet podszedł do komody i wyjął ubrania, następnie udał się do łazienki, by je założyć. Wziął szybki prysznic, potem wciągnął na siebie krótkie białe spodenki, czarną koronkową bluzkę z krótkim rękawkiem i obrożę na szyję, ale bez ćwieków. poprawił sobie jeszcze włosy i wszedł do sypialni. Zdążył zamknąć drzwi, kiedy w innych stanął klient.
                - Widzę, że ubrałeś się jak lubię - nowo przybyły pocałował go na powitanie. Był  to mężczyzna po 25 roku życia, niezbyt przystojny, ale nie brzydki. Raczej przeciętny. Odrzucił kurtkę na miękki dywan i zatrzasnął drzwi. Podszedł do chłopaka i pchnął go lekko na łóżko. - To od czego dzisiaj zaczniemy?
                - Od czego sobie życzysz. To ty tutaj jesteś Panem.
                - Dobrze, zdejmij w takim razie bluzkę i połóż się na brzuchu. Sawao wykonał polecenie, mimo że to nie jego pierwszy raz, dalej nie był przyzwyczajony do tego zawodu. Mężczyzna wyjął coś z szafki, a następnie położył to za nim.
                - Wypnij się. - padło polecenie przy klepnięciu w pośladek. Kiedy brunet to zrobił, dwudziestolatek natychmiast położył na nich ręce. Chwilę gładził go nimi po tyłku, następnie sięgnął do rozporka, po czym pozbawił go spodenek i bokserek. Yukono (bo tak miał na imię klient) oblizał usta. ta dziwka był strasznie seksowna i najlepsza ze wszystkich, jakie tu pracowały. Wielu klientów żałowało, że nie pracuje na pełny etat. Przejechał jedną dłonią po rowku chłopaka, a drugą chwycił lubrykant. Wycisnął go trochę na dłoń i wsunął palec wewnątrz ciała lezącego pod nim. Sawao jęknął, a dźwięk, który opuścił jego usta, sprawił, że i tak stojąca już męskość klienta stała się jeszcze bardziej twarda. Licealista też był podniecony. Dwudziestolatek po chwili dodał kolejne palce. Przez chwilę ruszał nimi, wsłuchując się w kakofonię dźwięków wydawanych przez nastolatka. Kiedy wyciągnął palce, usłyszał pełen zawodu jęk, który wywołał na ustach klienta uśmiech. Sięgnął po średniej wielkości elektrycznego wibratora, nasmarował go lubrykantem, a następnie zaczął go wciskać  w dziurkę bruneta. Chłopak wydał nieco głośniejszy dźwięk. Nie przepadał za tego typu zabawami, ale musiał zrobić wszystko, co sobie ten człowiek zażyczy. To nie wszystkie niespodzianki, jakie przygotował mu mężczyzna. Chwycił go za przeguby dłoni i przywiązał mu ręce do łóżka czerwoną wstążką. Włączył na najwyższe obroty wibrator, aby to seksowne stworzenie się nie nudziło, a sam udał się do łazienki pod prysznic. Nie spieszył się, a kiedy wrócił Yaromi jęczał jak opętany cały czerwony na twarzy. Widać, że był niebezpiecznie blisko.
                - Myślę, że starczy na razie. - rzekł dwudziestolatek, wyłączając i wyjmując powoli urządzenie. - Mam nadzieję, że Ci się podobało.
                - Bardzo. - odparł Sawao. - Błagam rozwiąż mnie, chcę już dojść.
                - Nie wydaje ci się, że ja też potrzebuję trochę uwagi? - i spojrzał wymownie na swoją erekcję. Nie miał na sobie spodni, gdyż wcześniej przed prysznicem pozbył się ubrań. Nastolatek natychmiast wziął całego członka do ust. Był on sporych rozmiarów. Yukono zamruczał z przyjemności, ta prostytutka była w tym wręcz genialna, więc nic dziwnego, że po niedługim czasie prawie doszedł w te pełne usta. Delikatnie odsunął  licealistę, po czym usiadł za nim.
                - Unieś tą swoją okrągłą pupcię. - chłopak chcąc nie chcąc musiał się wypiąć. Nienawidził tej części w swojej pracy. Za każdym razem później czuł do siebie wstręt.
                Mężczyzna nie musiał już przygotowywać ciało leżące pod nim, więc wszedł w nie ostrożnie, założywszy wcześniej prezerwatywę . Ścianki wnętrza bezwiednie zacisnęły się na nim, sprawiając niesamowicie dużo przyjemności, że pociemniało mu w oczach, natomiast brunet krzyknął cicho. Klient nie czekał tylko zaczął powoli się poruszać. Nie chciał szybkiego numerku, wolał długi, namiętny i przyjemny dla obu stron  seks, nawet jeśli z prostytutką. Z bioder przesunął ręce na brzuch i gładził chwilę chłopaka, po czym dłonie wznowiły swoja wędrówkę. Zatrzymały się na stwardniałych z przyjemności sutkach, pieszcząc je. Natomiast językiem   przeciągnął po karku trzęsącego się ciała, by skończyć za uchem. To był słaby punkt nastolatka, który jęknął głośno i przeciągle. Następnie wrócił dłońmi do bioder chłopaka, by go przyciągnąć bliżej.
                Uprawiali seks pełen rozkoszy do momentu, w którym obaj poczuli, że są już blisko. Wtedy to klient wzmocnił pchnięcia, przez które brunet krzyczał, by robił to szybciej i mocniej. Po paru minutach licealista wytrysnął na satynową pościel, a chwilę później Yukono doszedł w jego wnętrzu. Mężczyzna wysunął się delikatnie z chłopaka, zdjął prezerwatywę, rzucając ją do kosza i przeturlał się na bok. Obserwował moment spływającą po udach spermę. Ucałował je i przytulił do siebie na wpół śpiącego Sawao.
                - Dobranoc.- szepnął, ucałowawszy czoło nastolatka, ale nie miał siły by odpowiedzieć.

*Tłumaczenie piosenki "Hold on to my heart" zespołu WASP. Nie moje, ponieważ nie umiem za bardzo angielskiego, więc z góry przepraszam za błędy.
Proszę o komentarze :)

5 komentarzy:

  1. Tego się nie spodziewałam O.o ... znów znalazłąm małe literówki, ale coraz lepiej ;)

    No i czekam ma kolejną część :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, staram się. Przepraszam za te błędy, ale na serio pisane w Wordzie, do tego moja beta wyjechała i nie miał kto sprawdzić, a przez chorobę ledwo się wyrobiłam. Przepraszam za błędy, postaram się poprawić i zapraszam do kolejnego rozdziału :) Pozdrawiam :-*

      Usuń
  2. Cudny rozdział czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Postaram się, żeby pojawił się w przyszłym tygodniu następny rozdział. Pozdrawiam :-*

      Usuń
  3. Witam,
    Katsumi zainteresował się Sawao, o tak bogaty ojczulek, o nic nie musi się martwić, żal mi Sawo ma piekło w domu, no, no miły klient...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń